Geniusze z wrocławskiego magistratu opracowali miejską kartę, która ma zastąpić papierowe bilety miejskiej komunikacji. Pomijamy oczywisty absurd nazwania karty po angielsku – UrbanCard.
Wiadomo,że panuje teraz głupia moda, aby wszystko nazywać po angielsku. Nie to jest jednak największym problemem. Nie jest problemem również to, że bilety papierowe miały zostać wycofane od 1 września, a zostaną wycofane od 1 października, bo pies z kulawą nogą nie zainteresował się urzędowym gniotem. Problemem jest sprawa jakiej nie podjęły żadne media. Otóż elektroniczna karta miejska to idealny sposób na inwigilowanie obywateli – a w każdym razie poważny krok naprzód do tego.
Po monitoringu zamontowanym na miejskich ulicach, po kamerach zamontowanych w autobusach teraz przychodzi czas na cyfrową kontrolę tego na jaką linię bilet kupuje przysłowiowy Kowalski. Do tej pory nawet bilet imienny kupowany był anonimowo – teraz w systemie będzie można od ręki sprawdzić kto co robi. W powiązaniu z mniej lub bardziej realnymi planami wprowadzenia kasowników zbliżeniowych będzie można ustalić kto, kiedy, gdzie wsiadał i wysiadał z konkretnego autobusu czy tramwaju. Orwellowska wizja totalnej kontroli staje się rzeczywistością ku uciesze gawiedzi usatysfakcjonowanej faktem posiadania kawałka kolorowego plastiku.
Źródło: Wroclawianie.info
22 sierpnia 2010 o 10:56
A weź komuś powiedz, że Orwellowski porządek się zbliża, to większość „ciemnego ludu” wyśmieją cię i twoje „teorie” spiskowe. A z angielską nazwą pokazali, jakie pojęcie i orientacje mają „polscy” włodarze. Bo jaka teraz ta karta „europejska” i „postępowa”.
22 sierpnia 2010 o 11:02
Daj przygłupowi kawałek plastiku, powiedz,że tak jest wygodniej, to jeszcze Ci podziękuje.
22 sierpnia 2010 o 14:15
Bodek, o to właśnie chodzi. Niewolnicy będą kochać swoich panów… tak się kończy fabuła „1984″. NAS za to będą nienawidzieć, nacjonalistów i wszelkich bojowników występujących przeciwko NWO.
22 sierpnia 2010 o 22:15
U mnie w mieście, tj. w Rybniku, takie karty działają już od dłuższego czasu. Oprócz kart imiennych, z danymi i zdjęciem właściciela istnieją jeszcze „na okaziciela”, choć mniej ekonomiczne to jednak pozostawiają swoistą prywatność.