Działania rewolucyjne na terenie Królestwa Francji rozpoczęły się oficjalnie wraz ze zburzeniem Bastylii 14 lipca 1789 roku. Ogólny przebieg samej rewolucji, oczywiście bez wątków niepoprawnych politycznie, jest dostępny podręcznikach i książkach do historii. Z tego powodu nie ma sensu powielać tego, co jest w dostępnej literaturze. Warto jednak opisane wydarzenia wzbogacić w te celowo przemilczane wątki. Będą niezbędne w odkłamaniu fałszywie przedstawionego „szlachetnego” i „patriotycznego” obrazu „rewolucji we Francji”, która w rzeczywistości była masakrą najznamienitszych Francuzów. Samą rewoltę rozpoczętą 14 kwietnia 1789 roku określa się szumną nazwą: „Wielka Rewolucja Francuska”. Nazwa taka jest nieadekwatna, bowiem rewolucja ta ani nie była francuska, ani nie przyniosła Francji żadnych korzyści. Co więcej, skutki wielkiej recesji spowodowanej tą burdą państwo boleśnie odczuwało jeszcze przez co najmniej 100 lat od jej zakończenia! Z tego powodu wielu uczciwych historyków propagowało użycie bardziej adekwatnej nazwy: „Wielka Rewolucja Anty-Francuska”. To określenie jest dopiero stosowne do jej rezultatów. Prywatnie z uwagi na pewne fakty preferuję określanie tej rewolty mianem: „Wielkiej Rewolucji (Żydo)Francuskiej”. Określenie to jest słuszne z tego względu, że główny prowodyr tej rewolucji, oraz główny jej finansista, mieli żydowskie pochodzenie. Ten wątek dotyczący rewolucji również jest celowo oficjalnie pomijany.
Jednym z największych kłamstw dotyczących tej rewolucji jest przedstawianie jej jako „narodowościowego zrywu Francuzów przeciw tyranii Ludwika XVI”. W rzeczywistości ta rewolta nie była przedsięwzięciem oddolnym prostego ludu, ale odgórnym z inicjatywy talmudystów oraz iluminatów Weishaupta. Fałszem jest również przedstawianie Króla Ludwika XVI jako „tyrana”. W rzeczywistości był to człowiek bardzo spokojny, nieśmiały oraz skromny, który ciężko radził sobie z problemami, jakie wiązały się z Jego zawodem. Wspominają o tym niektórzy historycy powołujący się na źródła z okresu panowania tego władcy. Jeżeli zaś chodzi o same korzenie rewolucji, to nie są związane ze spontanicznym zrywem jakobinów podczas „Stanów Generalnych”. W rzeczywistości decyzję o wybuchu rewolucji we Francji podjęto znacznie wcześniej z woli żydowskiego wichrzyciela Adama Weishaupta oraz jego iluminatów. Jakobini zresztą, rządzeni przez pachołka iluminatów M.Robespierre’a, byli zwyczajnymi marionetkami w rękach talmudystów oraz wolnomularzy. Sama organizacja iluminatów, założona przez syna bawarskiego rabina, zyskała swoją potęgę dzięki całkowitemu podporządkowaniu sobie masonerii oraz wielu wpływowych klanów bankierskich. To pierwsze zapewniło strukturę organizacyjną, a drugie zaplecze finansowe.
Głównymi finansistami zarówno iluminatów, jak i samej rewolucji we Francji, byli członkowie bogatego klanu żydowskich bankierów Rothschildów, którzy dzięki intrygom oraz lobbingowi na rzeczy prywatyzacji XVIII wiecznych banków państwowych, dorobili się potężnego majątku. Głównym finansistą z tego klanu był Amschel Rothschild, prywatnie gorący orędownik liberalizmu i nowych angielskich teorii ekonomicznych, o mocno anarchistycznych elementach programowych. Wiadomo też, że zmiany rewolucyjne we Francji były poparte przez liczne stowarzyszenia masońskie. Bardziej liberalne loże domagały się całkowitej destrukcji monarchii i wprowadzenia totalnej anarchii, zaś loże troszkę bardziej konserwatywne, dążyły do zachowania monarchii ale w bardziej wolteriańskiej i ograniczonej parlamentaryzmem formie (jak w obecnej Wielkiej Brytanii). Żadna z wizji masońskich nie była zgodna z chrześcijańską – autorytarną formą rządów w państwie. Z tego choćby względu każda loża, bez względu na swój „konserwatywny” lub „liberalny” charakter, nie jest do pogodzenia z chrześcijańskim światopoglądem. Wybór Francji na miejsce rewolucji był nieprzypadkowy. Wiązał się z chwilową zapaścią państwa. Zapaść ta nie wynikała, jak niektóre „źródła” podają, ze złych decyzji samego Króla Francji. Była konsekwencją machlojek wewnętrznych wywrotowców oraz propagandą masona Bena Franklina, który swoją paplaniną wepchnął Francję w wojnę z Imperium Brytyjskim, które zaś żądne odwetu za utratę kolonii, patrzyło przychylnie na rewolucyjne poczynania jakobinów. Wiadomo, że decyzję o wybuchu rewolucji we Francji na pewno podjęto przed oficjalną datą jej rozpoczęcia. Już w 1784 roku Adam Weishaupt wysłał gońca do Maksymiliana Robespierre’a z poleceniem rozpoczęcia działań rewolucyjnych. Jednak ów goniec został zabity przez porażenie piorunem. Policja bawarska z kolei, przechwytując dokumenty znalezione przy tym gońcu, zapoznała się z ich treścią, i zarządziła natychmiastowe rewizje wszystkich iluminatów na terenie całej Bawarii. Skutkiem tego było odroczenie rewolucji oraz konieczność ucieczki iluminatów do swoich siedzib w innych krajach takich jak Francja, Polska, Rosja czy Szwecja. Jednak fakt pozostaje taki, że rewolucja nie była oddolnym odruchem Narodu Francuskiego, ale odgórną intrygą żydowskich bankierów, tajnych towarzystw, oraz samego Weishaupta.
Ogniskiem zapalnym dla rozpoczęcia działań rewolucyjnych były Stany Generalne zwołane 5 maja 1789 roku w Wersalu. Główny powodem zwołania tego zgromadzenia arystokracji, duchowieństwa i ludu było rozwiązanie problemów finansowych nękających państwo. Warto w związku z tym zastanowić się jak i kto wywołuje krachy gospodarcze. Podczas obrad liczni z przedstawicieli „Stanu Trzeciego” rozpoczęli bojkot obrad zgromadzenia, gdyż uznali, że oni są ważniejsi od arystokracji oraz duchownych, i to im (w świetle teorii demokracji) należy się pełnia władzy. Kiedy Król zastanawiał się jak opanować sytuację, delegaci Stanu Trzeciego ogłosili się Zgromadzeniem Narodowym i przenieśli swoje obrady na kort tenisowy Wersalu (gdyż sale zamknięto z rozkazu Króla). Na swoje spotkanie przedstawiciele Zgromadzenia Narodowego (niestety) wciągnęli niektórych księży i kilkunastu arystokratów. Byli to ówcześni moderniści i liberalni-konserwatyści. Król uprawomocnił spotkanie aby uniknąć gwałtownej reakcji tłumu. Jednak zwołał Wojsko Francuskie w celu opanowania sytuacji. Niestety był zbyt mało stanowczy, co było całkowitym błędem, ponieważ nie rozprawił się szybko z wichrzycielami rewolucyjnymi. Intencje miał słuszne z tego względu, że nie chciał rozlewu francuskiej krwi. Taka postawa nie tylko odciąża Go od fałszywej opinii tyrana, ale ponadto nobilituje Króla do roli realnie zatroskanego o dobro rodaków władcy. Niestety humanitaryzm i szlachetność Króla sprawiły, że wyzuty z chrześcijańskich zasad podpuszczony tłum rozpoczął zamieszki.
Oficjalnym momentem podawanym powszechnie jako rozpoczęcie rewolucji we Francji jest wspomniane zburzenie Bastylii 14 lipca 1789 roku. Ta data, będąca w rzeczywistości rozpoczęciem jednej z największych w historii rzezi uczciwych ludzi, jest niestety (przy aprobacie współczesnych władz), „świętem narodowym” do celebrowania którego zmuszani są Francuzi po dziś dzień. Samo zburzenie Bastylii także wymaga analizy. Żydowska, masońska i demokratyczna propaganda przedstawia ten moment jako „szturm ludu przeciwko symbolowi ucisku władzy, oraz uwolnieniu tysięcy zamkniętych w lochach przeciwników tyranii króla”. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Załoga Bastylii liczyła 32 Szwajcarów oraz kilkunastu inwalidów i weteranów pod wodzą markiza de Launay. Z więzienia wyciągnięto 7 osób: czterech fałszerzy pieniędzy, dwóch obłąkanych i utracjusza, zamkniętego tam na prośbę rodziny. Z tego wynika, że „zburzenie Bastylii” nie było żadnym „szturmem ludu przeciw symbolowi ucisku. Był to zwyczajny akt bandytyzmu ze strony hołoty i wszelakich elementów społecznych, nacechowany wyjątkową brutalnością. Tłuszcza bez litości wymordowała niewinnych strażników więzienia, oraz wypuściła na wolność siedmiu przestępców. Król, który chciał uniknąć przelewu krwi swoich rodaków, okazał się prawdziwym bohaterem i patriotą. Demokratyczna większość natomiast, okazała swoje prawdziwe bezbożne i krwiożercze oblicze. Dodam jeszcze jeden istotny fakt. Bastylia była więzieniem dla arystokracji, więc jej zburzenie choćby dlatego nie może być symbolem „wyzwolenia ludu od tyranii panów”…
Pomijając ogólny przebieg działań podczas tejże rewolucji warto przyjrzeć się jej spuściźnie ideologicznej i systemowej. Główny tworem prawnym rewolucjonistów była powołana 29 sierpnia 1789 roku Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela. Głosiła ona następujące hasła: wolność, własność, równość, braterstwo, które to są sztandarowe dla współczesnych lewackich i żydowskich ideologii takich jak: komunizm, liberalizm czy demokratyzm. Deklaracja ta burzyła wszystko to, co stanowiło podwaliny dla francuskiej tożsamości narodowej i kulturalnej. Ponadto proklamowała społeczeństwo „tolerancyjne”, a więc akceptujące szeroko rozumiane zboczenia i wynaturzenia niszczące człowieka moralnie i społecznie. Tworzyła nowy obraz człowieka, wyrwanego z chrześcijańskiego dziedzictwa cywilizacyjnego. Była dokumentem degradującym każdego Francuza nie tylko na froncie indywidualnym ale i społecznym. Była więc destruktorem „Francuskiego Dziedzictwa Francji”, a jej ideały nie miały nic wspólnego z „Francuskim Duchem Narodowym”. Innym wymysłem wniesionym przez Wielką (żydo-masońską) Burdę we Francji była demokracja na gruzach starego Monarchizmu i Autorytaryzmu. Arystoteles mawiał: „Demokracja jest najgorszym z możliwych ustrojów bowiem są to rządy hien nad osłami”. Podpisuję się pod słowami tego wielkiego filozofa oboma rękami. W Systemie Autorytarnym „Władza pochodzi od Boga”. W demokracji natomiast, ważniejsza od „woli Boga” jest „wola ludu”. Z tego punktu widzenia demokracja jest niezgodna z Chrześcijaństwem, i słusznie została potępiona w tradycyjnym nauczaniu Kościoła. Inną iście rewolucyjną innowacją bandy jakobińskiej, godzącą w dziedzictwo Francji, był nowy kalendarz. Rewolucjoniści uważali, że „nowy człowiek winien funkcjonować w nowym czasie”, toteż w 1792 roku wprowadzili w życie nowy, tzw. „republikański kalendarz”. Paweł Sieradzki pisze o nim: Początkiem nowej epoki miała zostać data proklamacji republikańskich zasad ustrojowych państwa – 22 września 1792 roku. Co było najważniejszą innowacją w tym kalendarzu? Zniesiono niedzielę – dzień święty, i wszystkie inne święta chrześcijańskie! Przestał istnieć umotywowany biblijnie tydzień złożony z siedmiu dni. Na miejsce podziału tygodniowego wprowadzono 10-dniowe dekady. Wprowadzenie nowego kalendarza miało mieć podłoże ściśle edukacyjne. Innymi innowacjami godzącymi we Francuską Tradycję były zmiany nazw miast i miejscowości, z chrześcijańskich na bardziej „nowe” i „republikańskie”. Używając groteski można też rzecz, że w rewolucyjnej „Francji” wprowadzono takie „nowinki” jak: eksterminacje polityczne, systemy policji ideologicznych, masowe czystki wewnątrz-rządowe, zakrojone na nieznaną dotąd skalę zbrodnie przeciw opozycji, oraz donosy wewnątrzspołeczne, nieznane dotąd w Chrześcijańskiej Europie. Ponadto rewolucjoniści francuscy, poprzez mord na „Królu namaszczonym Świętymi Olejami”, symbolicznie „rzucili Bogu rękawicę” i wypowiedzieli Mu posłuszeństwo. Takie oto są niektóre „zdobycze” rewolucji niesłusznie nazywanej „francuską”. Rewolucja ta totalnie zburzyła wielowiekowy dorobek wielu pokoleń Francuskich Patriotów. Była aktem jawnie anty-francuskim i anty-katolickim.
Warto wspomnieć również o znanym powszechnie uderzeniu w Kościół Katolicki dokonanym przez rewolucjonistów. Dokumentem rewolucyjnym odnoszącym się do spraw Kościoła była uchwalona 12 lipca 1790 roku, „Konstytucja cywilna kleru”. Wprowadzała ona podporządkowanie administracji kościelnej władzom republikańskim, oraz zmieniła sposób wyboru władz duchownych we Francji „z tradycyjnego na demokratyczny” (ponownie detronizując „wolę Boga” zastępując ją „wolą ludu”). Takie postępowanie rewolucjonistów wywołało powszechne oburzenie Narodu Francuskiego. Rewolucjoniści pchani własną pychą wysyłali na szafot tysiącami przeciwników ich chorych „reformom”. Przykładem represji wobec duchownych i arystokratów było „prawo o podejrzanych” z 17 września 1793 roku, które zezwalało na skazanie człowieka na śmierć w oparciu o anonimowy donos lub o takie kryteria jak „żywienie arystokratycznych sympatii”. Owe „sympatie” w oczach republikanów często polegały na ochronie przed śmiercią niewinnych księży bądź drobnych ziemian. Jako przykład represji posłużę się fragmentem tekstu wspomnianego Pawła Sieradzkiego: W logice przywódców rewolucyjnej Republiki każda osoba duchowna była wrogiem – nie wyłączając nawet sióstr klauzurowych z zakonów kontemplacyjnych… G. Kucharczyk pisze: „Według rewolucjonistów ich stała obecność za murami klasztoru i ciągła modlitwa (czego wymagała reguła), podobnie jak „zaczarowany chleb”, była równoznaczna z antyrewolucyjnym spiskiem” […] Najbardziej znanym epizodem martyrologii francuskich zakonów kontemplacyjnych podczas rewolucji była kaźń szesnastu karmelitanek z Compiegne 17 lipca 1794 roku. Zostały osądzone przez Trybunał Rewolucyjny w Paryżu za „spiskowanie przeciw Republice”. Na ich procesie oskarżyciel publiczny Fouquier-Tinville wśród wielu zarzutów wymienił wystawienie przez karmelitanki Najświętszego Sakramentu w monstrancji, która była przykryta welonem „w formie królewskiego baldachimu”. Innym punktem oskarżenia był rzekomy „fanatyzm”. […] Gdy jedna z sióstr, Maria Henrietta, zapytała prokuratora, co rozumie przez to pojęcie, Fouquier-Tinville odpowiedział: „Przez fanatyzm rozumiem wasze przywiązanie do waszych dziecinnych wierzeń, do waszych śmiesznych praktyk religijnych”. Dalszy komentarz nie jest konieczny. Przypomina mi to bardzo współczesne argumenty żydowskie…
Przedstawię także moje prywatne stanowisko wobec interwencji „obcych wojsk” przeciw siłom rewolucyjnym. W 1792 roku Austria, Prusy i niektóre landy Niemiec, wypowiedziały wojnę rewolucyjnej „Francji”. Niemców o pomoc prosił sam król. Z kolei królowa Maria Antonina pochodziła z austriackiej rodziny cesarskiej, stąd dodatkowa pomoc Austrii dla Francuskich Rojalistów. Obrońcy rewolucji mobilizowali Francuzów niezgodnymi z prawdą słowami: „Francja w niebezpieczeństwie”. W rzeczywistości określenie to było fałszywe, gdyż właśnie innowacje rewolucyjne same w sobie groziły Francji. Wojska Niemiec i Austrii nie były już wtedy żadnym zagrożeniem, gdyż „francuski duch i dziedzictwo” wcześniej zniszczyli sami architekci rewolucji. To raczej przez niesione na swych bagnetach hasła obrony Reakcji i pomocy walczącym Obrońcom Tradycji, były w zasadzie gwarantem ocalenia i uratowania Korony, a więc jednego z „filarów Francuskości”. Dodatkowo Austria, jako kraj z którego to pochodziła królowa Francji, występowała w roli sojusznika. W takim wypadku interwencja ta nie była więc agresją, ale aktem wsparcia sojusznika przeciw burdom go osłabiającym. Król w tym wypadku stanął po stronie Wiary i Tradycji, które przez swój tworzący Narodowego Ducha charakter, były dla niego wartościami wyższymi niż bliżej nieokreślona jakobińska „wolność”. Decyzja królewska była z tego względu jak najbardziej słuszna, i w pełni ją usprawiedliwiam. Z resztą po to są pewni sojusznicy, żeby korzystać z nich w razie podobnych wypadków. Nasi rodzimi „wolnościowcy”, będący bezpośrednimi spadkobiercami entuzjastów „rewolucji amerykańskiej”, sami także ściągnęliby do Polski wojska USA, w celu ratowania ich systemu. Czyż tak dziś nie jest? Weźmy sławetny przykład „Tarczy Antyrakietowej”…i oni ośmielają się potępiać decyzję Ludwika XVI…
Rewolucja we Francji miała charakter świętokradczy. Podczas niej dokonano wspomnianego aktu „rzucenia Bogu rękawicy”. Rewolucjoniści strącili Pomazańca Bożego z tronu. Jak wiadomo Monarcha Autorytarna swoją władzę zawdzięczała „Woli Boga”. Symbolicznym uwieńczeniem tego faktu było „namaszczenie świętymi olejami” podczas aktu koronacji. Był to znak, że władca zostaje „namaszczony i pobłogosławiony przez Boga do sprawowania rządów w swoim Państwie”. Obalenie namaszczonego władcy, który rządził dla dobra swojego Narodu i Państwa, było równoznaczne ze „sprzeciwem wobec woli Boga”. Rewolucjoniści ogarnięci oświeceniowym zapałem burzenia tego co „stare”, pokusili się o dokonanie ostatecznej profanacji. Rodzinę królewską aresztowali. 21 stycznia 1793 roku król Francji, Ludwik XVI Burbon został zgilotynowany przez republikańskich zwyrodnialców. Niedługo potem taki sam los spotkał królową. W ten sposób, „Boski Pomazaniec” został zabity przez republikanów. Był to nie tylko akt jakobińskiego buntu przeciwko „Władzy, która swoją legitymę czerpie z góry”, ale też symbolem wypowiedzenia wojny reakcji ze strony demokratów. Każdy, kto pochwala taki akt profanacji, winien być świadomy swojego poparcia dla wyjątkowo wyrafinowanego zbesztania świętości.
Rewolucja, w toku swojego przebiegu, chłonęła dziesiątki tysięcy istnień ludzkich. Głównymi ofiarami tych zbrodni byli Tradycjonaliści, przeciwni wprowadzaniu republikańskich nowinek niezgodnych z Francuskim Dziedzictwem. Skazańców przeważnie gilotynowano, choć z czasem, gdy liczba wrogów rewolucji wzrastała, wyszukiwano bardziej masowych metod eksterminacji ludności. Używano do tego choćby statków, które po napełnieniu ludźmi topiono w wodzie, czy sformowanych kolumn rewolucyjnych dokonujących bestialskich masakr zbuntowanych prowincji. Największe apogeum swych bestialskich zbrodni rewolucjoniści osiągnęli podczas tłumienia „Powstania w Wandei”. Wandea to francuski departament, który od północy graniczy z Loarą, zaś od zachodu z Oceanem Atlantyckim. Tam po raz pierwszy w dziejach Europy dopuszczono się masowo przeprowadzanej akcji mającej na celu eksterminację miejscowej ludności. Społeczność zamieszkująca wtedy tamte okolice była uboga i nie posiadała dużych miast. Większość jej stanowili rolnicy. Mimo materialnego ubóstwa, bogactwem tych ludzi była silna wiara, tradycjonalizm, umiłowanie Kościoła i wierność Królowi Francji. Mieszkańcy Wandei, widząc łajdactwo rewolucji, postanowili zastosować zdecydowany opór. Nie uczestniczyli w mszach i nabożeństwach sprawowanych przez „republikańskich duchownych”, ale potajemnie uczęszczali na Msze Święte odprawiane przez kapłanów, którzy nie wyrzekli się łączności z Tradycją Kościoła. Śmierć króla zradykalizowała ich nastroje. Król dla nich był nie tylko głową ojczyzny, ale szanowali go, gdyż był „Pomazańcem Bożym”, namaszczonym „Świętymi Olejami” na znak, że jego misja pochodzi od Boga. Takie pojmowanie roli Króla było dla mieszkańców Wandei bezdyskusyjne i oczywiste. Dodam, że dla mnie też. Ludność po zamordowaniu władcy zdecydowała się wystąpić zbrojnie przeciw tyranii architektów demokracji. Początkowo Armia Wandei, z bronią wyniesioną z domu, odnosiła duże sukcesy. 18 czerwca 1793 powstańcy zdobyli Angers, jedno z większych miast zachodniej Francji, ale na tym poprzestali, gdyż zabrakło im sił i środków by iść na Paryż, i wyzwolić ojczyznę ze szpanów psychopatycznych republikanów. Wykorzystali to jakobini, rzucając przeciwko Armii Wandei swoje elitarne i zaprawione w walce dywizje. W tej sytuacji powstańcy nie mieli już żadnych szans. Armia Wandei mogła już tylko wygrywać pojedyncze bitwy, ale niestety nie wojnę. Koniec powstania w Wandei nastąpił w bitwie pod Savenay 23 grudnia 1793 roku. Wandea, za bunt przeciw oświeceniowym ideałom „wolności, równości i braterstwa”, została zmasakrowana. Szczegółowy opis powstania byłby bardzo długi. Szerszy opis tamtych wydarzeń ukazuje praca profesora paryskiej Sorbony Reynalda Sechera, której tytuł brzmi: „Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – departament zemsty”. Warto jednak przytoczyć kilka zamieszczonych tam przykładów. Jeden z generałów tłumiących powstanie napisał: Co do mnie, kazałem zapolować na wszystko co wokół mej kwatery i nakazałem, żeby podczas naszego marszu codziennie moi myśliwi dostarczali mi dar z dwudziestu głów bandytów, tylko dla mojej własnej przyjemności. Aż dotąd regularnie otrzymywałem ten podarunek, ale ostatnio zaczyna brakować zwierzyny, która szybko zmniejsza swój stan. Chyba wkrótce będę zmuszony, z powodu posuchy, zmniejszyć liczbę ustaloną między mną a moimi braćmi. Ostatnia dwudziestka, jaką mi przedstawiono, została zaskoczona w środku lasu podczas odprawiania ceremonii ku czci tyranów. Jeden z „obywateli” pisał do swojego znajomego: Mój przyjacielu, z przyjemnością donoszę ci, że ci bandyci są już zlikwidowani. Od ośmiu dni przyprowadzają ich tutaj w ilościach nie do policzenia. Przybywa ich w każdej chwili. Ponieważ ich rozstrzeliwanie zabiera dużo czasu i zużywa się przy tym proch i kule, przyjęto pomysł, aby powsadzać pewną ich liczbę do starych statków, wypłynąć z nimi na środek rzeki, pół mili od miasta i tam zatopić te statki. Takiej operacji dokonuje się codziennie. Według obliczeń R.Sechera tylko jesienią 1793 roku utopiono w Loarze około 4800 osób! Pewien generał wojsk republikańskich wołał: „Wandea musi stać się narodowym cmentarzem!”. Dowódca pierwszej kolumny wkraczającej do Wandei instruował swoich żołnierzy w następujący sposób: Rozkazuję wam zatem palić wszystko, co nadaje się do spalenia, i brać pod bagnety każdego mieszkańca, którego spotkacie na swej drodze. Wiem, że mogą być jacyś patrioci w tym kraju; wszystko jedno, musimy poświęcić wszystkich. Pewien kapitan z „Batalionu Wolności” wysłał do swej siostry list z takim opisem: Nasi żołnierze przemierzają te okropne drogi po smutnych pustkowiach Wandei… Gdziekolwiek się udajemy, niesiemy pożar i śmierć. Wiek, płeć, nic się nie liczy. Wczoraj jeden z naszych oddziałów spalił wioskę. Pewien wolontariusz zabił własną ręką trzy kobiety. To okrutne, ale ocalenie Republiki stanowczo tego wymaga [...] Co za wojna! Rozstrzeliwujemy każdego napotkanego człowieka. Wszędzie ziemia usłana jest trupami; wszędzie płomienie zbierają żniwo [...] Występki nie ograniczają się do rabunku. Gwałt i barbarzyństwo posunięte do ostateczności mają miejsce wszędzie. [...] Widziano żołnierzy niosących dzieci na bagnetach albo pikach, przebitych przy matczynej piersi razem z matką. Na podsumowanie przytoczę cytat Vittorio Messoriego: Wszystko, co w praktyce wykorzystało SS, zostało już wcześniej dokonane przez demokratów wysłanych z Paryża: z wygarbowanej skóry mieszkańców Wandei zrobiono buty dla urzędników, z delikatniejszej skóry kobiet zrobiono rękawiczki. Przegotowano setki trupów, aby uzyskać z nich tłuszcz i mydło. W Wandei po raz pierwszy zastosowano broń chemiczną, używając trujących gazów i zatruwając wodę. Ówczesnymi komorami gazowymi były statki, załadowywane wieśniakami i księżmi, wyprowadzane na środek rzeki i zatapiane. Dokładna liczba ofiar mordów dokonanych w Wandei nie jest znana. Wiadome jest, że zginęło co najmniej od 200 tys. do 400 tys. osób.
Nie trudno zauważyć przy analizie tych faktów jeszcze jednej rzeczy. Unia Europejska jest niczym innym jak współczesną „paneuropejską republiką” na wzór tej, którą budowali jakobini w osiemnastowiecznej Francji. Rewolucja we Francji dała podwaliny pod budowę „nowego ładu światowego” w Europie. Od niej przecież miały swój początek wszystkie inne krwawe i radykalne przewroty niosące za sobą śmierć milionów ludzi na kontynencie europejskim.
Wyciągnąć z tego należy kilka wniosków. Rewolucja rozpoczęta w 1789 roku winna być nazywana: „Wielka Rewolucja (Anty)Francuska”, lub „po mojemu”: „Wielka Rewolucja (Żydo)Francuska”. Drugie stwierdzenie jest słuszne z racji żydowskiego pochodzenia głównego inicjatora i finansistów tejże rewolucji. Rewolucja ta w rzeczywistości burzyła to, co tradycyjnie francuskie, zastępując je tym, co z Francuskością nie miało nic wspólnego. Chodzi tu tylko o wiarę, zwyczaje oraz ustrój panujący w państwie. Kolejnym znaczącym wnioskiem jest to, że „tolerancja”, „wolność, własność, równość i braterstwo”, oraz „prawa człowieka” są ideami, które poniosły za sobą miliony ofiar. Ustrój demokratyczny zaś, jest podobnie jak komunizm, czy nazizm, systemem zbrodniczym. Nazizm rozliczono na wszelkie możliwe sposoby. Komunizm potępiono „umownie”. Demokracji natomiast, za swoje liczne zbrodnie, nikt jeszcze nigdy nie rozliczył. Demokracja jest więc systemem zbrodniczym! Takie są fakty!
Piotr Marek
4 sierpnia 2010 o 12:12
Trochę słaba jest jednak tu jakość tekstu. Zapraszam na moje blogi:
http://piotr-marek.blogspot.com/2010/07/wielka-rewolucja-zydofrancuska.html
oraz:
http://piotr-marek.blogspot.com/2010/07/wielka-rewolucja-zydofrancuska.html