Urząd skarbowy ostro wziął się za właścicieli stoisk handlowych oraz punktów gastronomicznych w nadmorskich miejscowościach wypoczynkowych. Jak podaje „Dziennik”, przedsiębiorcy obawiają się nagłych wizyt, które bardziej przypominają naloty na groźnych przestępców, niż kontrolę skarbową.
Zamiast zwykłych, ubranych po cywilnemu urzędników, z teczką pod pachą, na miejscu pojawiają się zamaskowani funkcjonariusze, z tzw. „grupy szybkiego reagowania”. Oddział został powołany do życia przed rokiem, teraz działa z jeszcze większym rozmachem. Widocznie kontrola kas fiskalnych wymaga nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa. Za rok proponujemy wprowadzić dla kontrolerów specjalne hełmy i kamizelki kuloodporne. W końcu wiadomo – sprzedawcy, czy restauratorzy z Ustronia, Jastarni, czy Helu, to potencjalni groźni bandyci…
Na podstawie: dziennik.pl
Najnowsze komentarze