Traumy jaką przeżywają ofiary powodzi, rozmiaru zniszczeń i konieczności natychmiastowej pomocy nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Wyjątkiem są tutaj tylko politycy oraz aparat urzędniczy, którzy nie dość, że nie pomagają (wiadomo, wybory są ważniejsze niż jakaś tam powódź), to jeszcze starają się utrudniać życie tym, którzy w odruchu ludzkiej solidarności wspierają rodaków dotkniętych tragedią.
Przedsiębiorcy, którzy pragną np. podzielić się jakimś dobrem materialnym z ofiarami wielkiej wody, muszą dodatkowo płacić państwu 22 procent VAT od przekazanych darów. O wyjątkowej głupocie przepisów podatkowych oraz urzędników skarbówki przekonał się między innymi pewien właściciel sklepu z odzieżą, który chciał przekazać kilkadziesiąt koszul i garniturów potrzebującym.
W słupskim urzędzie skarbowym poinformowano mnie, że mogę to zrobić, jeśli zapłacę 22 procent podatku VAT. Przy takiej ilości ubrań to ponad tysiąc złotych. To dla mnie za dużo – powiedział przedsiębiorca dziennikarzom „Głosu Pomorza”.
To nie jedyne utrudnienie stworzone przez bezmyślnych biurokratów. Kilka dni temu głośna stała się sprawa formularzy, jakie musieli wypełniać poszkodowani przez żywioł. W 16 stronicowej (!) wersji formularza znajdowały się niezwykle „istotne” pytania, które znacznie naruszały prywatność osobistą, jak np. to czy osoba poszkodowana w powodzi była w przeszłości karana.
Na podstawie: interia.pl
31 maja 2010 o 18:29
Dla tego że można to wykorzystać. Jeżeli jakaś firma daje coś za free to pewnie dla tego że nie może tego sprzedać (np. krótki termin ważności). W normalnych warunkach musi to utylizować, a to kosztuje. takie prawo że za każdą rzecz ofiarowaną w gratisie trzeba zapłacić podatek. Wyjściem może być np. sprzedaż na FV za 1 grosz i od takiej kwoty opłacanie wat-u. Pytanie tylko komu to sprzedać?? I tu mogla by być jakaś instytucja która to skupuje za te grosiny i ma zwolnienie z podatku…