W miarę krótko i w miarę na temat – chociaż jeden absurd będzie gonił drugi. We Wrocławiu pewien dżentelmen sprzecza się ze swoją konkubiną. W porywie złości popycha ją i idzie spać. Wstaje rano i widzi w kuchni sztywną niewiastę. Pakuje więc jej zwłoki do walizki i wyrzuca do Odry. Wyrok? W zawieszeniu – bo Sąd dał wiarę w to, że leczący się niegdyś psychiatrycznie dżentelmen, który dłuższy czas był bezdomnym swoją konkubinę tylko popchnął. Czy upadła? Tego oskarżony nie widział, bo tak szybko wyszedł z kuchni i poszedł spać, że nawet nie spostrzegł, czy jego świętej pamięci towarzyszka życiowa popchnięta sekundę wcześniej wypłaciła głową o mebelki, czy też może zmarła na skutek czegoś bliżej niesprecyzowanego, podobnego na ten przykład do zawału. Biegły miał trudności z jednoznaczną oceną przyczyny śmierć. Nie dziwi nas to – nieboszczka w walizce podróżowała po Odrze ponad miesiąc czasu. Stan jej cery najlepszy więc nie był.
Jakby absurdów było mało o całej sprawie możemy przeczytać w naszej ulubionej gazecie – wiecie dobrze jakiej. Nie znajdziecie tam jednak dociekań dziennikarza śledczego na temat oczywistej zbrodni. Przeczytacie natomiast rzewną i wzruszającą historyjkę o ogromnym uczuciu dżentelmena do swojej niewiasty, który niegdyś zabrał ją nawet nad morze, bo biedna nigdy wcześniej nie widziała Bałtyku. I może się tak zdarzyć, że jadąc tramwajem nawet nie będziecie wiedzieć, że obok was na niewygodnym krzesełku (niestety, nie elektrycznym) rozpiera się dumnie dżentelmen, który zapakował swoją konkubinę do walizki i spławił po Odrze…
W tym samym czasie na wyrok więzienia w zawieszeniu skazany został wrocławski biznesmen, który opublikował w ramach cyklu książek historycznych opracowanie zawierające fragmenty książki Adolfa Hitlera – Mein Kampf.
Podobne wyroki: jeden za wydrukowanie książki, drugi za zabójstwo i spławienie Odrą ciała kobiety. Dla pełnej jasności dodam, że „dzieła” małego, austriackiego pejzażysty nie należą do moich ulubionych. Uwielbiam jednak wolność słowa i jakoś niezbyt sympatycznie się czuję, gdy korzystanie z tej swobody jest takim samym przestępstwem, jak zutylizowanie ciała konkubiny w walizce.
29 kwietnia 2010 o 19:16
Niestety takie sytuacje maja miejsce coraz częściej…
Mógłbym prosić o jakieś linki do tej sprawy?
29 kwietnia 2010 o 20:13
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,7818640,Tajemnica_kobiety_z_walizki_wyjasniona_przed_sadem.html
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,7820965,Prawomocny_wyrok_za_nielegalne_wydanie__Mein_Kampf_.html
30 kwietnia 2010 o 12:55
Sory, że nie w temacie :
http://www.bhpoland.org/strona/pl_news.htm
I te zera wycierają sobie gębe szczerbcem. Komuniści i naziści siebie warci – załadować w wór i do Wisły…
30 kwietnia 2010 o 13:08
Heh i co zrobić?
Jak widać edukacja w szkole podstawowej im nie służyła.
Najgorsze jest jednak to, że przez takich „ludzi” narodowiec jest nazywany nazistą.
W związku z artykułem…wielu ludzi w sądzie za tarczę obiera sobie „chory umysł” i niestety wtedy zwykle wygrywają, polskie prawo jest w często zbyt łatwe do obejścia…może gdyby wspomniany biznesmen powiedział, że gdy wykorzystywał słowa Hitlera miał zamroczenie psychiczne, dostałby tylko pouczenie. W Naszym kraju, aby swobodnie wyrażać swoje poglądy i nie podpaść prawu trzeba mieć niestety „żółte papiery”…
13 maja 2010 o 16:45
Trochę to wszystko dziwne bo przecież jak by nie patrzeć ,,Mein Kampf” jest źródłem historycznym więc dlaczego wykorzystanie owej książki w celu badań historycznych miało by być niezgodne z prawem. Natomiast morderca psychopata to w świetle prawa jedynie psychopata. Chore prawo czy sądy???