life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Tomasz J. Kostyła: Uliczny patriotyzm

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Rozmodlone i zapłakane tłumy, milczenie, smutek, zaduma, biało- czerwone flagi, nastrój podniosły, uroczystości religijne, masowy zryw Polaków ku żałobie, po tak wielkiej Tragedii… Wzorowa jedność narodowa, wystawiona na wielka próbę, która otwiera lewicy i PO wielką szansę polityczną. Od pierwszych doniesień o katastrofie prezydenckiego samolotu, niektóre media od razu postawiły na sojusz postkomunistów i Platformy. Nam, zaś pozostaną wspomnienia z pogrzebu i dziesiątki miejsc w kraju, upamiętnionych nazwiskiem Prezydenta Lecha Kaczyńskiego: szkoły, mosty, ulice, ronda, fundacje, tudzież inne osobliwości przyrody.

Nie ma przypadków, są tylko znaki. Tak można odczytać nie tylko samą Tragedię nad Smoleńskiem, ale i wszystkie następstwa po niej, które będziemy długo jeszcze odczuwać. Na razie, pozostaje nam uprawianie brukowej martyrologii w kulcie bohaterów naszych klęsk. Polskie ulice zapełniają się, jak na zawołanie, w każdym przypadku rodzimej traumy, chyba tylko po to, abyśmy uwierzyli jak bardzo jesteśmy narodem nieudaczników politycznych. Stać nas ciągle jeszcze na współczucie i ból, ale zapomnieliśmy już całkiem, że Polska to nie tylko krew, łzy i rozdarta pamięć.

Tylko, jaka Polska odwoła się do czasów naszej chwały, ta Polska zdradzona pojałtańska? Zapomnijmy. Chwała i zwycięstwa, nie spadną na nas nagle i nieprzewidzianie, jak samolot z nieba. Patriotyzmem ulicznym nie wypełni się pustki po roztrwonionej gospodarce, po zamordowanych Polakach, chociażby w Katyniu. Z patriotyzmu ulicznego nie wynika nic więcej, poza emocjami, po których siadamy na powrót przed telewizor. To prawda, że widok naszych rodaków modlących się, pośród sztandarów i morza zniczy, robi wrażenie. Tego potrzebują ci, dla których liczą się głosy wyborcze i potrafią nad tym tłumem zapanować kwiecistą mową oraz obietnicami.

Zyskaliśmy nowego bohatera. Media dołożą wszelkich starań, aby autor zrzeczenia się naszej suwerenności, uchodził w oczach społeczeństwa jako mąż stanu Piłsudskiemu równym. Tylko, że Marszałek rozbioru Polski nie podpisywał, a i demokratą nigdy nie był. Nic to! Skoro nad Wawelem powiewała już kiedyś flaga ze swastyką, dlaczego nie ma być teraz miejscem pochówku prezydenckiej Pary?

Tłumy mają to do siebie, że zawsze się rozchodzą do domów. Każda, manifestowana jedność uliczna ma swój kres. Każda władza, zniewalająca nasz Kraj od 1945 roku, też o tym wie. I potrafi umiejętnie nami manipulować- pobożnością udawaną, symboliką, słowem, kolorami i nadzieją. Nie trzeba zbyt wielkiego zabiegu socjotechnicznego, by zrobić z rozpustnika i kłamcy okaz cnoty, a ze świętego rajfura. Bezmyślność ludzka, popycha władze, do niezbyt wyszukanych pomysłów, aby do reszty nas ogłupić i ukryć przed oczami istotny wymiar czynów dokonanych. Bo społeczeństwo polskie, przestało być Narodem. Dlatego niegodziwość uchodzi za nobilitację i tajni współpracownicy bezpieki, postrzegani są jako ofiary systemu, a więc, tamten system jest wszystkiemu winien, a nie osoba, która godziła się zdradzać, donosić, sprzeniewierzać i żyć zasobnie, kosztem innych. Patriotyzm uliczny tym „ludziom” nic złego nie uczyni. W końcu, to wrzeszczący tłum ma tylko ulice ulice, a oni kamienice i wszelkie służby. Dopóki sfrustrowani ludzie pod sztandarami „Solidarności”, będą organizować marsze i palenie opon, krzycząc przy tym: „Precz z komuną!”; nic się nikomu nie stanie i się nic nie zmieni na lepsze. Taka opozycja zupełnie mieści się w kanonie politycznej poprawności. Nie buduje to przecież, ani polskiego przemysłu, ani rolnictwa, ani naszej obronności.

Z patriotyzmu ulicznego, w takiej oprawie, jak podczas Dni Żałoby, nie zostanie nic konstruktywnego. I z Polski niewiele więcej będzie. Z historii, którą tak bardzo chcemy pamiętać, nie zawsze za to chcemy z niej się uczyć. W czasach trudnych dla naszego Narodu, zawsze byli pośród nas ludzie, którzy starali się dostrzegać zlo i jemu zapobiegać. Dzisiaj upadek Polski, traktowany jest jako nasze dobrodziejstwo, a autorzy tego dramatu, uchodzą za bohaterów. Bycie tajnym współpracownikiem, to nobilitujące. To przepustka na salony europejskie. Jeśli współcześnie, Polska zniknie z mapy świata, to odbędzie się to przy oklaskach tłumów, zgromadzonego na ulicach, niosącego flagi i transparenty. Upadek Polski dokona się przy dźwiękach Dzwonu Zygmunta, podczas śpiewania Hymnu, z błogosławieństwem niektórych biskupów, a społeczeństwo powie, że tak dokładnie ma być, że to jest właściwa oraz jedyna droga postępu i wreszcie spłynie na nas długo oczekiwany dobrobyt. A każde nasze niezadowolenie będzie można wykrzyczeć na ulicach, by potem iść potulnie do urn, głosując na Demokratyczną Partię Postępu lub na Partię Postępu Demokratycznego.

Cały polski potencjał, jaki w nas jeszcze drzemie, jest odbity w krzywym zwierciadle. Magiczne słowo: wolność, nie pozostawia nam praktycznie żadnego wyboru. Co za różnica, jaka partia wygra wybory, skoro nasza suwerenność, została pogrzebana w Brukseli? Czy uliczni patrioci, tak zaangażowani w Żałobę Narodową, zdawali sobie, choć trochę z tego sprawę?

Nawet największa tragedia, może być elementem gry lub walki politycznej. Kiedy tłum ulega spontanicznym emocjom, pewne kręgi polityczne działają  bardzo trzeźwo i realnie, są w stanie wykorzystać każdą naszą klęskę, tragedię czy słabość na swoją korzyść. Dlatego z ulic miast polskich do wyborów wiedzie nieskomplikowana droga, łatwiejsza niż wyprzedaż majątku narodowego i prosta jak niemiecka autostrada.

Czy znowu damy się nabrać? W takiej kondycji społecznej, w jakiej się znajdujemy, jak najbardziej tak. Świadomość polityczna jest zarezerwowana dla nielicznych, jak widać po skutkach układu z Magdalenki, chociaż nie brakuje nam zrywów roztropności. Demokracja jednakże, nie opiera się na wiedzy, ale na instynktach, często też bazuje na niskich pobudkach werbalnych i wizualnych. Ulica patrzy, nie myśli- ile jeszcze takich przykładów musimy przeżyć, by się ocknąć?

Każda tragedia jest dla nas lekcją. Jest znakiem, którego nie potrafimy wciąż odczytać. Czy ludzka śmierć, to ciągle zbyt mało, by stać  się na powrót Narodem, godnym swoich Królów, spoczywających w wawelskiej krypcie?

Nasza cywilizacja zmierza do nieuchronnej konfrontacji z historią. Przeżywamy czas próby, nie zawsze świadomi swoich wielowiekowych zasobów. Uliczny patriotyzm, wbrew pozorom, jest ograniczony. Niestety, ten, kto narzuca politykę, wytycza również trasy przemarszu, więc jeśli zdolni jesteśmy jedynie do aprobaty programów partyjnych i koją nas słowa wypowiadane z mównic, niech nas nie dziwi potem obecność obcojęzycznych nazw na Opolszczyźnie, upadek moralny czy nieustanny brak funduszy. Dzisiaj możemy do woli wymachiwać flagami, wznosić kościoły, śpiewać patriotyczne pieśni i odkopywać archiwa IPN- u. Ale w naszych rękach nie są banki, stocznie, nie jest przemysł, cukrownie, nawet władza centralna jest podporządkowana ośrodkom międzynarodowym. Cieszyliśmy się, że opuszcza nas Armia Czerwona, nie są to w końcu czasy odległe, a już przyklaskujemy obecności Amerykanów. Czy tak możemy rozumieć niepodległość? Czy tak rozumiana wolność, powinna jedynie polegać na zubażaniu państwa polskiego i Narodu, aby biurokraci i komisarze z zewnątrz decydowali za nas i bez nas?

Zastanówmy się nad tym, zanim uczynimy ze zmarłego tragiczne prezydenta, męża opatrznościowego. My uwielbiamy romantyzm, tylko zawsze w nieodpowiedniej chwili nim się kierujemy. Dlatego ciągle przybywa nam grobów w przegranych sprawach i co najgorsze, tylko takie wydarzenia przywołujemy z historii, najczęściej to chcemy pamiętać, nie bacząc na chwalebne fakty z naszych dziejów. Takie przestawienie polskiej mentalności, prowadzi do ogólnej niemocy w tak prostych sprawach, jak zachowanie jedności zanim cokolwiek złego się stanie. Być mądrym przed szkodą- oto wyzwanie, przekraczające jak widać, potencjał ulicznego patriotyzmu.

Trudno zakładać, że Tragedia nad Smoleńskiem zmusi niektórych z nas, do głębszej refleksji. Najgorsze jest to, że za wszelkie błędy polityczne płacą nie tylko winowajcy, ale i przyszłe pokolenia, dla których jarzmo- narzucane ignorancją, zdradą, głupotą, brakiem kompetencji; stanie się czymś gorszym w skutkach, niż niejedna katastrofa lotnicza. Warto o tym pamiętać, kiedy, staniemy przed wyborczymi dylematami.

Tomasz J. Kostyła


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: 

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

7 Komentarzy

  1. Świetny tekst TJK. Uliczni „patrioci” – dobrze powiedziane. Tłum baranów z chorągiewkami… Ale ruszyć dupska i powiedzieć „NIE” demoliberalnym dziwkom nie ma komu, bo to wymaga wysiłku.

  2. Z jednej strony bardzo dobra krytyka polskiego społeczeństwa i trawiącego je, źle usytuowanego romantyzmu, ale z drugiej strony ciężko mi się zgodzić z skądinąd też romantycznym spojrzeniem na banki, przemysł, stocznie, które powinny być, wg wielu, w polskich rękach tylko dla zasady… Bo od tego, co w czyich rękach się znajduje, ważniejsze jest to, jak służy narodowi (a jeśli ktoś uważa, że polskie przedsiębiorstwo samo przez się będzie lepiej Polakom służyło niż zagraniczne, to jest niepoprawnym optymistą). Tak czy inaczej bardzo dobry tekst, mi się przypomniało „Wesele” Wyspiańskiego i scena końcowa z chocholim tańcem. Obecne polskie społeczeństwie jest podobne, również w marazmie i pozostaje tylko pytanie, jak je z tego stanu wyrwać?

    A, i jeszcze przypomina mi się cytat z „Pieśni o spustoszeniu Podola”:
    „Cieszy mię ten rym: Polak mądr po szkodzie:
    lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
    nową przypowieść Polak sobie kupi,
    że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”

  3. Ooo liberałowie chyba bardzo tęsknili za naszym skromnym portalem… Zaraz wyjdzie na to, że zagraniczny kapitał zawsze lepiej zarządza polskimi przedsiębiorstwami, itd. Zresztą nie jest to tylko kwestia pochodzenia kapitału, ale w pierwszym rzędzie odpowiedniego nim rozporządzania. Ale to już nie ten temat.

    • Nawet do głowy by mi nie przyszło sugerować, że zagraniczny kapitał zawsze jest lepszy. Po prostu wg mnie należy stworzyć warunki ku temu, by to naród decydował, który kapitał mu lepiej służy – i po sprawie (a takich warunków nie będzie, gdy zaczniemy dopłacać czy chronić przed konkurencją). A z rozporządzaniem masz jak najbardziej rację i jest to de facto uzupełnieniem tego, co napisałem.

  4. Takie „wybuchy patriotyzmu” są tak naprawdę świetne dla tego parszywego systemu masońskiej okupacji – miliony głupich łbów przez cały tydzień machały chorągiewkami i w ten sposób skanalizowano w narodzie cały patriotyzm. Teraz już wszyscy są tym zmęczeni i powracają do oglądania żałosnych seriali w TV.

  5. Irytował mnie widok uśmiechniętego motłochu machającego do kamer podczas zwiedzania miejsca spoczynku Kaczyńskiego… Co to za patriotyzm kiedy ludzie podczas żałoby cieszyli się z tego, że kręci ich telewizja?

  6. Autor, jak widzę, czuje się nieco skofundowany możliwością porównywania Kaczyńskiego do Piłsudskiego. Ale spójrzmy na ich zywoty.
    Piłsudski, TW, jakbysmy powiedzieli dzisiaj, państw zaborczych; mocny w gębie, ale kiedy bolszewia puka w bramy Warszawy, rezygnację z odpowiedzialności za armię składa, więc ten swój tęgi patiotyzm traktuje wyjątkowo konkretnie. Nie dla Polski, a dla siebie, wyprowadza bandy kretynów na ulice – w czym wsparli go zreszta komuniści – i w drodze zamachu przejmuje władzę. Wszelką myśl niezależną, narodową tępi, a jedynymi beneficjentami jego łaski są mierni, bierni ale wierni. Dla niewiernych, delegalizacje (jak OWP, ONR), zabójstwa (jak gen. Zagórski) czy obozy koncentracyjne (jak Bereza).
    Człowiek wieku XIX, ale nie ze względu na romantyzm, ale zatwardzenie mózgowia, które nakazywało mu wykończyć armię (rugi z wojska dla inicjatorów unowocześnienia sił zbrojnych), a jego skuteczność w wykańczaniu nieprzyajciół była tak wielka, że po jego smierci armią rządzą równe nu miernoty, i we wrzesniu 1939 Niemcy z Sowietami kończą byt panstwa polskiego, które przeciwko zagonom pancernym stawia koncepcję obrony termopilskiej: do ostatniej dzidy.
    A weżmy Kaczyńskiego.. od końca: też wkończył państwo polskie, podpisując traktat lizboński; armie polską też miał za nic, najlepiej defilady i ślepe naboje dla kompanii honorowych, za to neizwykle serdeczny dla obcych wojsk, najlepiej amerykańskich (najlepiej stacjonujących w Polsce).
    Jako prezydent Warszawy, ustami potępiał marsze pedalskie, ale w ciszy, za to skutecznie, sypał kasą miejska na wszelkie tzw kulturalne imprezy zboczeńców… Dalej w przeszłość nei chce mi się nawet patrzeć.
    Czy obaj, Piłsudski i Kaczyński, zrobili cokolwiek dobrego dla Polski? Pewnie coś tam im sie udało. O specjalnych zasługach tego z wąsem niewiele wiem, drugiemu (z gładkim licem), czasem udało się zblokowac jakąś ustawę liberalną. Powiedzmy: każdy jakis mały punkt zaliczył, ale suma sumarum, obaj zasługiwali i zasługują jedynie na to,żeby ich opluć. Obaj leża obok siebie, na Wawelu. Jednego wcisnęły bojówki legionowych tępaków, wymachujących rewowerami w kierunku abpa Sapiehy, drugiego wcisnęło polityczne hokus pokus.
    A między nimi rozkłada się gdzieś truchło Czesława Miłosza, innego „wybitnego” Polaka. Słowem: towarzystwo wyborowe. Tyle co do oburzenlia T. Kostyły na fakt zrównywania marszałka z prezydentem.

    A o samym tekście. Tak zwana prawica, konserwatyści czy inne barachło ZAWSZE będzie znajdować ikony, spełniające rolę tematu i idei zastęczej. Taki charakter i genotyp tych środowisk. Zawsz będą mącić i wskazywac łatwiznę, bo tylko to umieją.
    To wszyscy wiemy; więc po jaką cholerę dawać się wciągać w ich dywagacje?!?!!? Tak, tak – oczywiście ich krytykujemy, wyśmiewamy, oburzamy się, bo oni tak otepiają naród tutejszy i ościenne.. I … gadamy o tym, o czym oni własnie chcą. A to nie jest nawet śmieszne, bo schizofrenia raczej nie bawi. Autor tekstu słuszniej by postąpił, gdyby poświęcił słów kilka hodowli buraka cukrowego na Ukranie w latach 1920-1921. Jakas wiedza by z tego była. A tak mamy kolejne płakanie, że są tacy, co potrafią z g.. zrobić złoto. My tego nei potrafimy, naszą specjalnością jest miedź, więc dajmy sobie spokój z narzekaniami, i zajmijmy sie naszymi zadaniami, żeby cała produkcja nie zaśniedziała. Albo nie okazała się chińską podróbą wyjątkowo kruchego plastiku.

Odpowiedz na Kiciek Anuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*