Wizja łatwych pieniędzy, kolorowe billboardy i ulotki na każdym kroku zachęcające do wzięcia kredytu, reklamy w internecie i telewizji… W efekcie rośnie zadłużenie Polaków. W pierwszym kwartale tego roku pięć działających na terenie całej Polski firm windykacyjnych (Kruk, EGB Investmens, Lexus + EGF, Transcom CMS Poland, Best) dostało do odzyskania niespłacone zobowiązania finansowe o wartości 2,8 mln złotych.
To pokłosie zalewu bankowych ofert kredytów „na dowód” lub „w 15 minut”, chwytliwych nazw kredytów, jak „Bezpieczny”, „Prosty”, „Praktyczny” czy „Na Miarę”. Trafnie sytuację podsumował dr Grzegorz Makowski z Instytutu Spraw Publicznych, mówiąc, że biorący kredyty „widząc dobrze nazwany produkt, łudzą się, że to, co kupują, zapewni im dobrobyt i świetne samopoczucie. Wolą nawet za to przepłacić, ale przynajmniej przez chwilę, będą czuli się fajniej, mając „elastyczny kredyt” albo „lokatę antykryzysową”. Oczywiście do czasu, gdy przyjdą kłopoty ze spłatą którejś z rat lub wyciąg z mizernym zyskiem”.
Ten rok jest okresem dla działalności firm windykacyjnych, których obroty wzrosły o kilkadziesiąt procent. Do tego stopnia, że w ciągu roku przyjęto tam 200 nowych pracowników. Od kilku miesięcy wzrasta liczba zleceń od banków, których klienci (lub raczej ofiary) nie spłacają kredytów, lub mają wielomiesięczne opóźnienia. Ponad połowa spraw, która trafiła do wyżej wymienionych firm windykacyjnych, dotyczy właśnie klientów indywidualnych. Suma wierzytelności jaka ma zostać zgłoszona w tym roku, jest szacowana na 9-10 mld złotych, z czego aż 7 mld z sektora bankowego.
Najnowsze komentarze